Wywiad z Enrique Díaz Valdecantos: „Zanim zostałem traderem, wolę nazywać się inwestorem i trenerem”

Anonim

Enrique Diaz Valdecantos jest inwestorem i trenerem. W 2016 roku opublikował książkę „Metoda Wyckoffa” i zarządza swoim kapitałem poprzez filozofię ceny i wolumenu.

Enrique Diaz Valdecantos, lepiej znany w środowisku finansowym pod drugim nazwiskiem, jest trenerem i inwestorem. Obecnie prowadzi zajęcia na Uniwersytecie Alicante w ramach programu „Ekspert na giełdzie i rynkach” oraz na Uniwersytecie w Maladze w ramach kursu „Finanse osobiste i inwestycje giełdowe” oraz kursu „Inwestowanie w wartość”. Koordynuje również szkolenia cenowe i wolumenowe (www.precioyvolumen.com), gdzie pomagają ludziom inwestować z różnych perspektyw, ze szczególnym uwzględnieniem pomysłów na wolumeny.

Jest również prezesem hiszpańskiego Instytutu Wyckoffa i współpracuje, prowadząc wykłady na temat inwestycji i rynku giełdowego na różnych specjalistycznych forach na ten temat. Około 2016 roku wydał książkę „Metoda Wyckoffa” w wydawnictwie PROFIT.

Jeśli chodzi o jego wykształcenie akademickie, warto podkreślić jego dyplom z Business Administration, tytuł magistra w zakresie analizy akcji, inwestycji finansowych i wyceny przedsiębiorstw, specjalista w zakresie Private Banking i doradztwa finansowego, Ekspert w zarządzaniu portfelem (IEB) oraz Europejski Doradca Finansowy EFPA z numerem stowarzyszonej 14426.

1. Z jakim słowem identyfikujesz się bardziej, ekonomista czy trader?

Niestety nie jestem ekonomistą, chciałbym być. Jestem Business Administration, który jest jak brytyjski dyplom Business Administration, który dostałem po ukończeniu turystyki w Hiszpanii. Dopiero w 2007 roku zacząłem robić specjalistyczne szkolenia z finansów.

A co do rzeczy „handlarzowej”, to prawda jest taka, że ​​nie utożsamiam się zbytnio z etykietą i nie dlatego, że sama w sobie jest dobra lub zła, ale dlatego, że myślę, że przypisali im bardzo sensacyjne skojarzenia, z którymi nie utożsamiam się za nic i które są dokładnym przeciwieństwem tego, czego staram się nauczać. Bardziej lubię określać siebie jako „inwestora i rozpowszechniającego” lub „inwestora i trenera”, ponieważ to są moje dwa główne działania.

2. Jeśli chodzi o świat giełdy, jakim rodzajem handlu się zajmujesz i dlaczego?

Zacząłem od 100% intraday tradingu, jak większość ludzi. Jednak w 2015 roku, po trudnym roku, zacząłem dywersyfikować swoje style inwestowania.

Od tego dnia zintensyfikowałem swoje szkolenia z zakresu analizy fundamentalnej i zarządzania portfelem i zacząłem rozwijać potrójną linię pracy:

  • Zarządzanie półpasywne z perspektywami długoterminowymi.
  • Kolejny aktywnie zarządzany, specjalizujący się w akcjach (te dwa wykorzystują siłę kapitalizacji złożonej).
  • I wreszcie, lewarowany intraday, ale z mniejszą ekspozycją niż do tej pory.

3. Jakiego rodzaju analizy używasz i dlaczego?

W przypadku zarządzania półpasywnego fundusze indeksowe są zwykle mieszane z innymi bardziej aktywnymi funduszami. W przypadku akcji analiza fundamentalna z dodatkiem Wyckoffa, a w przypadku handlu w ciągu dnia tylko Wyckoff.

Muszę też powiedzieć, że jeśli wszystko pójdzie tak, jak mam nadzieję, za rok rozpoczniemy projekt menedżerski, nad którym pracuję od dłuższego czasu. Moim pomysłem w tym przypadku jest przeznaczenie całego mojego kapitału i oszczędności na wspomniany projekt. „Skórka w grze”, jak mówią, która po hiszpańsku byłaby skórką w grze.

W tej chwili niewiele mogę zrobić, choć mam nadzieję, że przed końcem roku będziemy mogli przedstawić ogólne kierunki naszej filozofii zarządzania.

4. Jaka jest Twoja opinia na temat tego handlu na rynku Forex?

Cóż, nie mam dużo, bo nie operuję. Uważam, że aby być dobrym traderem na rynku Forex, musisz mieć dobrą bazę makroekonomiczną i nie wiem, czy wszyscy detaliści ją mają.

5. Jakimi instrumentami handlujesz, dla kogoś, kto chce zacząć, jakie produkty polecasz?

Fundusze, akcje i kontrakty terminowe. A jakie produkty polecam? Trudno to zrobić w sposób ogólny. Kiedy ktoś mnie pyta, zawsze staram się dowiedzieć, jaki styl inwestowania może go najbardziej uwieść, aby skierować go na stronę, która może mu się najbardziej spodobać.

Jeśli stwierdzę, że możesz cieszyć się większym czytaniem bilansów, kieruję Cię do podstawowej gałęzi i inwestowania w akcje. Jeśli widzę, że lubisz programowanie, algorytmiczne. Chociaż widzę, że lubisz silne wyzwania, według własnego uznania. Wreszcie, jeśli wykryję, że w ogóle nie lubisz inwestować, staram się przynajmniej odwieść Cię od nauki podstawowego minimum podstawowych finansów i rozważenia inwestowania indeksowanego i długoterminowego.

6. Jaki był Twój najlepszy moment na giełdzie, a jaki najgorszy?

Najlepsze, moja dobra praca od 2012 do 2014 roku. Miałem bardzo dobry okres działania i rentowności. Naprawdę dobry.

A najgorsze, kryzys 2008 roku, w którym straciłem dużo pieniędzy, oraz 2015, który zakończył się ujemnie i był ciężkim ciosem po dobrych latach. Ale ponieważ nic złego się nie dzieje, wszystkie te doświadczenia pomogły mi otworzyć umysł i odkryć różne formy inwestowania, a co za tym idzie, poprawić się jako inwestor i trener we wszystkich aspektach.

7. Czy żyjesz z handlu?Jaką radę dałbyś komuś, kto rozważa zarabianie na życie z handlu?

Łączę to z treningiem. Ale doceniam to pytanie, ponieważ pozwala mi skomentować moją opinię na ten temat, która zresztą bardzo powraca.

Wiem, że „życie z handlu” i bycie „bogatym w czas i pieniądze” jest bardzo uwodzicielskie, ale uważaj, biorąc pod uwagę finanse, jest to najbardziej absurdalna rzecz. Jeśli się nad tym zastanowimy, rozważenie życia wyłącznie z tradingu jest bardzo nierozsądną opcją. Co się stanie, jeśli nadejdzie rok, w którym nie będziemy mogli działać? Na przykład z powodu choroby. Kto płaci rachunki? Poleganie na jednym źródle dochodu to największy błąd finansowy. To bardzo proste, komu bardziej ufalibyśmy w firmie z wieloma klientami lub takiej, której dochód zależy tylko od jednego? Jak pewnego dnia ten klient zniknął, żegnaj firmę.

Z mojego punktu widzenia musimy traktować siebie jak firmę, we wszystkich aspektach, ze wszystkimi jej działami (B+R, żeby się uczyć, księgowość, żeby dbać o wydatki; marketing, żeby dbać o nasz wizerunek; sprzedaży, aby zwiększyć i zdywersyfikować nasze dochody…). Dla mnie to wszystko jest przytłaczającą logiką, zdrowym rozsądkiem i zdrowym rozsądkiem, ale wielu nie postrzega tego w ten sposób. Ale hej, wszyscy robią, co chcą.

9. Jeśli chodzi o handel ilościowy, jaka jest Twoja opinia na temat algorytmów handlowych?

Bardzo interesujące. W rzeczywistości projekt zarządzania ma bardzo ważny komponent ilościowy. Zalety ilościowe są oczywiste. Na początek, że możesz doskonale zmierzyć swoją przewagę konkurencyjną i ją monitorować. Z drugiej strony zmniejsza emocjonalny ciężar podejmowania decyzji.

Nie oznacza to, że nie można wygrać z bardzo jakościowym stylem inwestowania, ale są to zalety do rozważenia. Ponadto w naszym kraju rośnie liczba utalentowanych handlowców ilościowych, którzy dodają dużą wartość społeczności inwestycyjnej. Jest to dziedzina, która będzie się bardzo rozwijać w świecie handlu detalicznego.

10. Wiem, że skopiowałeś ideę trading roomu cenowo-wolumenowego, co sądzisz o twórcach i pionierach Wyckoffa w Hiszpanii?

Cóż, nie myśl, że mi to przeszkadza. Do góry nogami. Starałem się pomóc wszystkim, którzy mnie o to pytali, czy byli moimi byłymi studentami, czy nie. Zawsze chętnie współpracuję. Człowieku, nie zamierzam zaprzeczyć, że od czasu do czasu widzisz kogoś, kto źle kopiuje twoją książkę i rozpowszechnia ją z tą żółtą sensacją, którą tak mało lubię, ale też nie marnuję na to zbyt wiele czasu. Wolę pozostać z dobrymi, ponieważ wielu z nich robi to bardzo dobrze, a to zawsze jest pozytywne dla uczniów.

11. Twoja książka o Metodzie Wyckoffa była bestsellerem, czy niedługo zachwycisz nas kolejną pracą? Masz na rękach ciekawy projekt?

Wydawca poprosił mnie o aktualizację. Chcą zwiększyć sprzedaż i nie sądziłem, że to zły pomysł, ponieważ poza tym daje mi możliwość poprawienia kilku błędów, które zawiera i dodania do niego zaawansowanych treści. Zamiast wydać drugą część, w której byłoby wiele rzeczy, które nieuchronnie się powtórzyłyby, myślę, że aktualizacja jest najwłaściwsza.

Z drugiej strony mam kilka zadań tłumaczeniowych. Jedną z nich jest książka „Value Investment” Martina J. Whitmana; a drugi, „Trading w cieniu inteligentnych pieniędzy”, autorstwa Gavina Holmesa. Tak więc na poziomie „literackim” w nadchodzących miesiącach będę dość zajęty. Ale kiedy ten cały ciężar zostanie usunięty, chciałbym napisać coś nowego. Pracuję nad kilkoma szkicami.

A co do innych projektów… mam kilka. W październiku rozpoczynam projekt, który nazwałem „Klubem Inwestycji”. To moja rozpieszczona dziewczyna. Tutaj zamierzam nauczyć wszystkiego, czego nauczyłem się w ostatnich latach na temat inwestycji średnio- i długoterminowych. Będzie to grupa robocza o ograniczonej liczbie miejsc i trwająca 12 miesięcy. Myślę, że będzie bardzo potężny.

Z drugiej strony jestem z zarządzaniem funduszem, o którym wspomniałem wcześniej. Z drugiej strony, współpracując z Javierem Mediną, aby zapewnić dobre wsparcie dla Price & Volume Training. Mamy materiał wysokiej jakości i nie raz skusiło nas, aby przeskoczyć do Kolumbii, aby zorganizować tam seminaria. To byłoby fantastyczne. Z drugiej strony pracujemy również nad rozszerzeniem kursów, które prowadzimy na Uniwersytecie w Maladze i przekształceniem ich w program ekspercki lub magisterski.

I wreszcie w Instytucie Wyckoffa, dając mu dużo energii z całym zespołem członków i współpracowników, aby dać impuls instytucji. Teraz, nawiasem mówiąc, wydaliśmy szósty numer magazynu „The Ticker”, w którym mówimy właśnie o handlu i inwestycjach ilościowych.

Jak widać, dużo kłopotów i dużo pracy, ale wszystko dla projektów, które mnie bardzo ekscytują.